10/30/2010

Magia świąt

Publikuję krótki fragment opowiadania, nad którym właśnie pracuję, żebyście nie narzekali, że nic się na tym blogu nie dzieje. Jakość pozostawia wiele do życzenia, jednak liczę na to, że się wam spodoba!

W małym, kwadratowym pokoju przy oknie stało łóżeczko. Szczelnie opatulony kocem, spał w nim czarnowłosy malec. Na jego twarzy malował się uśmiech. Przemierzając niezmierzone krainy wyobraźni natrafił bowiem na świętego mikołaja, który z dobrodusznym uśmiechem wręczał mu wymarzony prezent. Chłopiec miał już otworzyć pudełko, gdy nagle usłyszał huk. Zdezorientowany jął się roglądać dookoła. Mikołaj patrzył na malca z lekką nutą zaciekawienia. Jednak nagle czar prysł. Chłopczyk z powrotem znalazł się w swoim łóżku. Spod przymkniętych powiek ujrzał jasną smugę przecinającą niebo. Z początku poczuł lekkie ukłucie żalu na myśl, że tak piękny sen został przerwany przez tę brzydką burzę, jednak gdy do jego nozdrzy dobiegł zapach pysznego ciasta, przypłynęła kolejna fala dobrego humoru.
Za cztery dni miały się  rozpocząć Święta. Malec czekał na tę chwilę bardzo długo. W końcu otrzyma bowiem prawdziwy prezent, który tak często gościł w jego sennych marzeniach.
Uśmiechając się do swoich myśli odrzucił kołdrę, nałożył kapcie i wyszedł z pokoju. Na korytarzu jego uszu dobiegły przytłumione głosy rodziców.
- Więc to wszystko prawda? - rozległ się smutny głos mamy.
- Niestety tak - odpowiedział równie przygnębiony tata.
Czemu rodzice są tacy smutni?, dziwiło się dziecko. Przecież lada moment będą Święta! Wszyscy powinniśmy być szczęśliwi!
Chcąc pocieszyć swoich opiekunów, a zarazem przerwać tę niemiłą rozmowę, wbiegł do kuchni i od razu przytulił mocno nogi mamy; następnie podbiegł do taty.
- Jak się spało? - zapytała z uśmiechem mama. Z jej twarzy momentalnie zniknęło przygnębienie. Patrząc jednak na rozradowaną twarz syna nie mogła powstrzymać napierającej fali smutku: z jej oczu spłynęła łza.


10/14/2010

No tak...

Nikt nie chce mnie czytać?

10/13/2010

Mój blog!

Witajcie na moim blogu! Sukcesywnie będę zamieszczał tu kolejne przejawy mojej twórczości. A, i żeby nie było: nick Morten nie ma nic wspólnego z bohaterem książek pana Kosika!